piątek, 21 czerwca 2013

love.

od dawna nie zadaję sobie pytania: czym tak naprawdę jest miłość, bo uczuć nie uda się mi zdefiniować. wszystko stało się bardzo szybko. pokochałam każdym zakamarkiem mojej skomplikowanej duszy. w jednej sekundzie świat zawirował. pierwszy, nieśmiały pocałunek sprawił, że po dziesięciu miesiącach poczułam niesamowite mrowienie gdzieś w okolicy serca. chyba to nazywamy potocznie motylkami, prawda? zaczarowana blaskiem oczu, mimowolnie poddałam się mocy uczucia. boję się. nie chcę przeżywać ponownie zawodu, ale nie potrafię uciec. od dawna nie byłam tak szczęśliwa. codziennie rano budzę się z olbrzymim uśmiechem na ustach i wiem, że za chwilę otrzymam wiadomość na dzień dobry lub usłyszę jego głos w słuchawce. jest moim tlenem. każda sekunda spędzona razem uświadamia mnie, że trafiłam na wspaniałego człowieka. potrzebuję czegoś na stałe, czegoś do końca moich dni, ale czy się uda? lęk przed porażką kryje się gdzieś w mojej podświadomości. jak mam się go pozbyć? 





ps. i love you. 


1 komentarz:

  1. Uwierzyć w siebie, w Niego, w Was, ponad wszystko wbrew wszystkiemu.

    OdpowiedzUsuń